Reprise

Ostanio zdałam sobie sprawę z jednej dość charakterystycznej dla Francji i Francuzów naleciałości, a mianowicie ich miłością do reprise. Reprise można by przetłumaczyć jako ponowne wzięcie się za coś, nowy początek i oni czczą to tutaj jak jakąś nową religię. O reprise mówi się po każdym weekendzie czy nawet jednym dniu wolnym i jest to ciągle powtarzający się tutaj temat. Bo po weekendzie, każdy szanujący się Francuz będzie marudził (marudzenie-kolejna ich cecha narodowa) o tym jak ciężko wrócić ponownie do pracy, i jaka to trudna jest ta reprise. A przecież po prostu wracają do pracy po weekendzie!!!! Oczywiście w Polsce każdy marudzi w poniedziałek, że musi ZNOWU wrócić do pracy, ale wydaje mi się, że tutaj jest to naprawdę aż nagminne! Reprise spotykamy oczywiście po każdych wakacjach, świętach czy imprezie. Jest ona wszechobecna i ZAWSZE trudna i ciężka do przeżycia. Trwa dzień lub dwa  (czasem dłużej) od danych nam przez pracodawcę, czy uczelnię dni wolnych. Nie należy nigdy o niej zapominać i zawsze o nią zagadać! Bo to bardzo ważny temat! Zresztą jest to jedna z wymówek do marudzenia, co się też tutaj uwielbia, więc sama nawet zaczęłam czcić kult reprise i marudzę, no że jest ciężko...

Poza tym zauważyłam, że tak jak w Polsce po zakończeniu okresu studiów czy ogólnie okresu kształcenia, który to dzieli nasz rok na od września i do września (czyli od wakacji i po wakacjach) po rozpoczęciu pracy liczymy rok raczej od stycznia do grudnia, tak we Francji system "wrzesień-wrzesień" dalej funkcjonuje! Nie mogę dalej tego pojąć, ale oni faktycznie liczą czas od wrześniowej reprise nawet jeśli już od lat pracują! Co gorsze cały system zatrudniania i naboru nowych pracowników też na tym bazuje. We Francji jeśli chcemy szukać pracy przed wrześniem raczej nic nie znajdziemy, bo musimy poczekać na czas reprise, a tym samym na kolejny nabór pracowników właśnie we wrześniu! Okres naboru trwa krótko, bo potem wszyscy szykują się do świąt i kolejny "nabór " jest dopiero w styczniu! Generalnie Francuzi nawet nie podejmują jakiś dłuższych przedsięwzięć przed styczniem. W tym kraju wszystko rusza dopiero pod koniec stycznia, bo wtedy następuje ta WIELKA REPRISE. Dopiero pod koniec stycznia ludzie zaczynają mieć znowu pieniądze na nowe przedsięwzięcia i czas na zatrudnianie nowych pracowników, bo to daje im szansę sprawdzenia ich w pracy do kolejnego września... Wydaje mi się to dość dziwne, ale faktycznie tak to tutaj funkcjonuje. Nawet w kawiarni w której pracuję przeszłam przez liczne dyskusje o zmianie napływu klientów przed i po reprise (czytaj, przed i po wrześniu). To zupełnie tak jakby uczniowie podstawówek dyktowali całemu społeczeństwu rytm życia! Cóż... niestety jest listopad, więc państwo jest w stanie letargu i ja tym samym również. Już wszyscy szykują się do świąt (co  jest normalne w każdym kraju, tyle że w tutaj nawet gospodarka przyhamowuje na ten okres...) . Mam nadzieję, że nie zapadnę przez ten letarg w jakiś sen zimowy...

Komentarze

Popularne posty