Karnawał w Tuluzie!
We Francji jest dość długa
tradycja świętowania karnawału. Szczególnie w Oksytanii- obszar Francji w
którym używa się (a raczej używało) języka oksytańskiego. Oksytania obejmuje
całą południową Francją od Limousin aż do Hiszpanii i wchodzi w nią m.in. Toulouse
i Bordeaux.
Tak bardzo tradycyjnie to
karnawał odbywał się tutaj po Nowym Roku, w okolicach lutego i wtedy w każdej
wsi rodziny zabijały świnię, obrabiały
ją i się nią zajadały, aby potem móc przetrwać 40 dni postu przed Wielkanocą (wtedy
nie jadło się mięsa w czasie postu). Czasy się zmieniły, język oksytański niemal
wyginął i karnawał można teraz świętować np. w Wielki Piątek… .
Mała dygresja: w Tuluzie nazwy
ulic są po francusku i oksytańsku. Można jeszcze go usłyszeć w metrze, ponieważ
„pani z głośniczka” mówi nazwy stacji po oksytańsku- co oczywiście nikomu do
niczego nie służy, bo nikt go nie rozumie! Jest tutaj zresztą nawet jakieś
stowarzyszenie tego języka –jako dziedzictwa kultury. Generalnie oksytański brzmi
jak mieszanka hiszpańskiego z francuskim wymawiana z buzią pełną pierogów… Ta
mieszanka jest taka dziwna, że ani Francuz ani Hiszpan tego nie zrozumie, bo się
nie da! Koniec dygresji, wracamy do karnawału!
Jak mówiłam, czasy się zmieniły, pobożność
Francuzów też i teraz robi się karnawały, kiedy i gdzie popadnie. Np. w Nicei
był chyba w okolicach marca, a tutaj był na początku kwietnia -4-6 kwiecień. (zresztą
teraz w Wielki Piątek też jest jakiś karnawał pod Tuluzą- a co!). Ja tam nigdy
fanką karnawałów nie byłam, ale ten faktycznie mi się spodobał! Zresztą w tym
roku, miałam takie szczęście, że byłam członkiem ekipy radiowej która robiła reportaż
o tym wydarzeniu. Mam więc informacje z pierwszej ręki (no ba!).
Karnawał w Tuluzie
Pierwszy karnawał w Tuluzie był
zorganizowany 26 lutego 1982 roku przez Uniwersytecki Komitet Organizacyjny
Karnawału (fr COCU). Warto chyba wspomnieć, że studenci tuluskiego uniwersytetu
organizowali imprezy tego typu już w XIII wieku. Od pierwszego roku swojego
oficjalnego istnienia karnawał podbił serca mieszkańców różowego miasta i na
ulicach gromadziły się tłumy przebierańców i specjalnie przygotowanych na tę
okazję udekorowanych wozów i powozów. Karnawał niestety stał się ofiarą swojego
sukcesu, bowiem w 1988 roku został zabroniony przez ówczesnego mera Dominique’a
Baudis, gdyż „powodował za wielkie zamieszanie” i zniknął nie na krótko bo na
24 lata! Na szczęście dość niedawno, bo w 2011 roku karnawał został wznowiony
przez mera Pierre Cohena. Tegoroczny karnawał był trzecim od tak długiej
przerwy! W tym roku na ulice Tuluzy wyległo ponad 60 000 widzów tego
niesamowitego spektaklu! (niektórzy mówią , że nawet do 100 000). Ale na
czym to w ogóle polega?!
Po pierwsze tuluskie
stowarzyszenia i ugrupowania przygotowują wóz, który bierze udział w pochodzie.
Nie jest to byle jaki wóz, bo często ma
rozmiary wielkiej ciężarówki! Wozy te są podobne do tych z karnawału w Rio de
Janeiro. Niektórzy przygotowują swoje powozy miesiącami. Rozmawiałam z grupą
ludzi, którzy zrobili wóz w kształcie żółwia i powiedzieli mi, że
przygotowywali go 8 miesięcy! Takich wozów w tym roku było ponad 50! Gdyby Was
to interesowało, każdy może się zgłosić i zaprezentować swój wóz. Merostwo
pomoże Wam wynająć ciężarówkę i zdobyć materiały do dekoracji więc droga wolna!
Wszystko zaczęło się około 19h i zakończyło
na placu Jean Jaurès około północy. W czasie marszu pełno jest konfetti i
muzyka na full! Taki udział pomaga tym stowarzyszeniom zdobyć nowych
zwolenników, w ogóle pokazać, że istnieją i dobrze się bawić! Ja spotkałam
stowarzyszenie wrotkarzy, Brazylijczyków, wóz z Bollywood, wędkarze (to taki wóz
trochę geriatryczny…), stowarzyszenia
kulturalne, kulinarne, arabskie, muzyczno DJowe- no wszystko co chcecie i czego
nie chcecie!
Na czele pochodu zawsze sto Pan
Karnawał- wielka kukła, która ma symbolizować wszystko co złe, czego chcemy się
pozbyć jak: zima, zimno, szef, teściowa, bankier… Każdy inaczej uosabia
Monsieur Carnaval, który na początku pochodu zostaje obrażany przez
uczestników, a na zakończenie spektakularnie spalony!
Rozmawiałam z jednym z gapiów, który
był przebrany za jakiegoś czarnoksiężnika i on opowiadał mi, ze w Tuluzie są
też karnawały dzielnicowe, tuż przed tym wielkim miejskim i że on ze znajomymi
spalił w zeszłym roku finansistę, a w
tym bankiera. Hmm coś mi się wydaje, że nie tylko ja nie lubię francuskich
banków...
Wstawiam kilka zdjęć z samej
imprezy, ale także z przygotowań. Zdjęcia, które są w pomieszczeniu, są to
obrazy z nocy przed karnawałem, z wielkiej hali jaką wynajmuje dla powozów
merostwo. Kukła w koronie to Pan Karnawał
Komentarze
Prześlij komentarz